Rozdział 2.

Weszłam do środka i  zdjęłam buty. Torebkę położyłam na komodzie i podeszłam do Johna. Po  jego minie poznałam, że jest strasznie zły. Po chwili zapytałam:
- Skarbie, co się stało? Dlaczego jesteś taki zły.?
- Ach i ty się jeszcze pytasz?- powiedział John, z ogromną złością.
 – John, ale o co Ci znowu chodzi? – odpowiedziałam mu ,patrząc prosto w oczy.
– Specjalnie urwałem się wcześniej z pracy, aby spędzić z tobą więcej czasu. Przychodzę do domu, a tu nikogo nie ma.!! A w dodatku jestem strasznie głodny. Myślałem, że coś ugotujesz!
.- John słuchaj. !! – wrzasnęłam, bo nie miałam już do niego siły, co chwile mu coś nie pasowało-  Nudziło mi się samej w domu, więc pojechałam do chłopaków. A ty miałeś wyjść z pracy dopiero o 14.30, i myślisz ze ja będę czekała na Ciebie w domu już od 12.00? A po drugie nie miałam za co ugotować obiadu. Wziąłeś cały portfel do pracy wraz z moją kartą kredytową. !!- rzekłam do Wilsona z dużym gniewem. Nie wiedziałam co  on sobie w ogóle myśli. Mam na niego czekać, aż przyjdzie z pracy. Gotować sprzątać, prać. ?Przecież nie jestem jego służącą. Po chwili ciszy John powiedział
-  A czekaj, czekaj powiedziałaś, że byłaś u chłopaków? Znowu u tych debili!!! Kobieto co ty w nich widzisz!!! ??
– Nie obrażaj ich!!  To są moi przyjaciele, i nie pozwolę Ci o nich tak mówić. !!!Nie znasz ich , więc  nie mów tak o nich !!! – powiedziałam ze złością i poszłam na górę. Weszłam do mojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Siadłam na łóżku i rozpłakałam się. Nie wierzyłam w to co powiedział  John. Widać było, że jest o nich zazdrosny. Ale ja nie mogłam przecież zostawić moich kochanych chłopców. Za bardzo się z nimi związałam.
Siedziałam tak przez  jakieś 20 minut, i rozmyślałam o tym co zdarzyło się przed chwilą.  Po chwili postanowiłam, że pójdę na spacer. Wstałam, poszłam do łazienki poprawić makijaż oraz fryzurę. Ciuchów nie zmieniałam. Było mi w nich wygodnie, a nie były jeszcze brudne. Wzięłam telefon i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół, ubrałam czarne vansy, wzięłam jeszcze torebkę i okulary i wyszłam z domu. John był w łazience więc nie zauważył, że wychodzę. Zjechałam windą na dół po czym zadzwoniłam do Louisa.
– Cześć Lou. Możemy się spotkać.?- powiedziałam drżącym głosem, gdy odebrał telefon.
- Jasne a coś się stało.?  
– Hmm no można powiedzieć ze tak. Wszystko opowiem Ci na miejscu. Bądź za 10 minut pod Big Benem.- powiedziałam i rozłączyłam się. Schowałam telefon do torebki, ubrałam okulary i ruszyłam w drogę. Po 10minutach byłam już pod zegarem. Z daleka ujrzałam Louisa, więc podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.                                   
 – Ej Carolin co się dzieje.?  - spytał zdenerwowanym głosem chłopak.
- John znowu urządził mi awanturę. Znowu jest zazdrosny.!!- wrzasnęłam, a po policzku zaczęły spływać mi łzy.
– On zawsze ma problemy!!, ale wszystko będzie dobrze, zobaczysz- odparł i otarł mi łzy z policzka. Po chwili usiedliśmy na pobliskiej ławce, a Lou spytał się mnie:
 -Kochasz go nadal?
- Tak, ale już nie mam siły,! – odpowiedziałam mu – Lou co ja mam teraz zrobić? Nie chce żyć w ciągłym stresie.!
 – Carolin, daj mu jeszcze jedną szansę , ale już ostatnią, jak zawali, rozstań się z nim. Nie pozwolę, aby ktoś cię krzywdził. – powiedział i przytulił mnie mocno. Bardzo cieszyłam się, że mam prawdziwych przyjaciół i zawsze mogę na nich liczyć. Postanowiłam ,że zrobię tak jak zaproponował Lou. Dam Johnowi ostatnią szansę…..
Siedzieliśmy tak już z 20 minut. W końcu Lou zapytał
- Jesteś głodna? Może pójdziemy coś zjeść?
- Chętnie, ale nie wzięłam z domu pieniędzy.- rzekłam ze smutkiem, ponieważ byłam strasznie głodna
.- A o to się akurat nie martw. !- powiedział po czym ruszyliśmy do najbliższej restauracji. Weszliśmy do środka. Usiedliśmy przy stoliku koło okna. Po chwili przyszedł do nas kelner. Zamówiłam sobie kurczaka pieczonego z pomidorami i fasolą oraz wodę mineralną. Lou zamówił to samo. Po skończonym obiedzie Lou odprowadził mnie do domu. Przed budynkiem podziękowałam mu za spotkanie i pocałowałam w policzek. Weszłam do środka i zobaczyłam że jest awaria windy, więc na górę musiałam wejść schodami .. Weszłam do mieszkania, zdjęłam buty, odłożyłam torebkę i poszłam do kuchni. Na stole zobaczyłam kartkę od Johna…..





Cześć. Daję Wam drugi rozdział, chociaż dalej nie wiem czy się Wam podoba, bo nie zostawiacie żadnych komentarzy. Jutro powinna  znaleźć się ankieta dotycząca opowiadania. Wszystkich którzy przeczytali te dwa pierwsze rozdziały proszę abyście oddali  głos. To dla mnie naprawdę ważne. 
Pozdrawiam. ;D
Miłych wakacji .!!! ;)

2 komentarze:

  1. Jest świetny!
    czekam na kolejny! :)

    tt: @laajk98

    + zapraszam do siebie;
    www.pl1d.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie zaczęłam czytać i myślę że to będzie wspaniałe opowiadanie . Pozdrawiam i życzę weny. Kasia

    OdpowiedzUsuń